Dzisiejsze media przepełnione są śmiercią w różnych postaciach i okolicznościach, ale nie ma się zasadniczo czemu dziwić. Jak wiadomo zaczyna się właśnie, nomen omen, sezon ogórkowy. Jednak dzisiejsze ogórki (?) (a wcześniej sars, wściekłe krowy, wściekłe (?) owce, ptasia grypa, inna grypa, etc ...) to tylko panikarskie bicie piany i wakacyjna zapchajdziura która blednie w kontraście wakacyjnych (?) wypowiedzi naszych kochanych polityków.
Była minister spraw zagranicznych, pani Anna Fotyga, podsumowując wizytę prezydenta USA w Polsce, powiedziała (u Rymanowskiego w TVN24) że: Polska wraca do swoich starych, sprawdzonych torów polityki zagranicznej. - W tym sensie mogę pogratulować, prezydentowi Komorowskiemu, premierowi Tuskowi i ministrowi Sikorskiemu. Pani minister zmianę polityki rządu wobec USA przypisała nikomu innemu jak prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. - Obama odwiedził Polskę po to, żeby nie doszło do kondominium ... To jest sukces Polski - powiedziała.
Ja rozumiem że PiS nie ma jeszcze patentu na wygranie jesiennych wyborów i w związku z tym próbuje tego i owego na święty chybił-trafił. Z jednej strony Kamiński z „brodą” z drugiej Fotyga z „całuskami”. Ja (wykształcony z dużego miasta) mam jednak wątpliwości czy najwierniejszy, biorący wszystkie wypowiedzi PiS na serio i dosłownie elektorat zrozumie zakamuflowane przesłania (tak dalekie od oczywistych oczywistości) zawarte w wypowiedzi pani minister. Nie daj Boże ktoś coś pokręci lub nie do końca zrozumie i jesienią poprze partię sukcesu a nie człowieka który za tymi suksesami stoi :)
PS: Nie moim zamiarem jest pomagać (na dodatek bezinteresownie) opozycji w wygrywaniu wyborów powiem więc tylko, ze najlepszą strategią byłoby nic nie robić a głównie nie mówić bo obecnie rządzaca koalicja jest na najlepszej drodze wykończyć się sama. Czy moja rada trafi jednak do adresatów śmiem wątpić.
R’n’R
Komentarze