Ten tydzień przejdzie do historii nie tylko europejskiego futbolu ale także europejskiej i niestety polskiej polityki. We wtorek kolejne 5:1 Bayernu z Arsenałem, wczoraj rewanżowe i wydawałoby się nieprawdopodobne 6:1 Barcy z PSG i dzisiejsze 27 do 1 w spotkaniu Tusk – Kaczyński na Malcie.
Tego jeszcze nie było, po raz pierwszy państwo członkowskie UE usiłowało, nie stroniąc przy tym od politycznego szantażu czy proceduralnego sabotażu, utrącić wszelkimi możliwymi sposobami kandydaturę swojaka* na jedno z najważniejszych i prestiżowych stanowisk w Europie.
Próbowało i poniosło, zgodnie zresztą z prognozami, sromotną klęskę. Jeśli Rzeczpospolita, reprezentowana przez szeregowego posła Kaczyńskiego, a na Malcie per procura przez kukiełkowy teatrzyk, w ciągu ostatnich 25 lat miała powód do wstydu, to właśnie dziś.
Dlatego jeśli ktoś jeszcze, kiedyś w przyszłości, odczuje ochotę napisania czegokolwiek pozytywnego o "politycznym geniuszu z Żoliborza" to powinien się już dziś ze wstydu pod ziemię zapaść. Geniusz? Jaki geniusz, przejrzyjcie końcu na oczy. Król jest nagi i każdy naocznie może się przekonać, że to tylko zawistny nieudacznik, który jeszcze niczego w życiu nie zbudował a wszystko za co się brał, do imentu spartolił.
A co do osoby samego "geniusza" to nie pozostaje mu nic innego jak stanąć przed lustrem i zacytować brata bliźniaka. Spieprzaj Dziadu!
Spieprzaj Dziadu dla dobra ojczyzny i suwerena, tej ojczyzny, którą tak często sobie buźkę wycierasz i tego suwerena, którego prawa niedopastowanymi buciorami codziennie depczesz. Spieprzaj Dziadu po dobroci i póki czas - bo jak Ci to w twarz wykrzyczy suweren, to może być już za późno i z dużą dozą prawdopodobieństwa, jeszcze bardziej nieprzyjemne.
Spieprzaj Dziadu! Pakuj kukiełki i nigdy nie wracaj! San Escobar czeka J
*Różnicy między swojakiem a wolakiem wyjaśniać chyba nie trzeba a jeśli nawet, to i tak proszę na to nie liczyć. Schylać się poniżej pewnego poziomu nie mam zamiaru. Pozostawiam to fanom tytułowego „Dziada“.
R'n'R